W każdym mieście, w każdym uniwersum jest taki bar - bar złamanych ludzi. Miejsce ukryte między ciemnymi, śmierdzącymi szczynami uliczkami, z żałośnie mrugającym neonem, który oznajmia że niżej upaść się nie dało.
Za barem stoi obojętny na wszystko barman, polewający do matowych szklanek jakiś zakazany alkohol, w którym nieszczęśni klienci topią swoje smutki. W powietrzu unosi się woń starego piwa i dymu papierosowego, wżerającego się centymetr po centymetrze w ubranie, włosy, skórę.
W takim właśnie barze siedział Szerszeń i nudził się śmiertelnie....